Krajobrazy ładne, ale i one po 3 dniach powszednieją i stają się nudne. Oferta kulturalna bliska "0" (ZERU). Dużo barów, pubów, ale przesiada w nich głównie towarzystwo wzajemnej adoracji. Ludzie raczej nie są przyjaźni, aczkolwiek nie zaczepiają. Polaków wrzucają do jednego worka z Rosjanami. W Radolfzell czuć atmosferę prowincji i małomiasteczkowości. Mentalność mieszkających tam ludzi jest trochę wioskowa. Ja człowiek wychowany i mieszkający w jednym z największych i najbardziej rozpoznawalnych miast na świecie czułem się tam nieco osaczony. Nie polecam.